Wojna na Ukrainie choć rozgrywa się za naszą granicą, ma bezpośredni wpływ na życie gospodarcze w Polsce. Wielu przedsiębiorców nie może terminowo realizować umów m.in. ze względu na odpływ pracowników czy wzrost cen surowców. Mecenas Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz-Sosnowski podpowiada jak radzić sobie z takimi problemami, także w przypadku procesu sądowego z kontrahentem.

 

Gospodarczy niepokój narasta

Od czasu ataku Rosji na Ukrainę zaczęło pojawiać się wiele zmian gospodarczych w Polsce. Pierwsze z nich związane są z trudnościami w realizacji kontraktów zawieranych przez polskich przedsiębiorców. Są to np. takie firmy, które sprowadzały surowce z terenów objętych wojną lub te, które straciły sporą część kadry pracowniczej, gdyż ich pracownicy byli obywatelami Ukrainy i w związku z wybuchem wojny postanowili wrócić do ojczyzny by jej bronić. W przypadku kontrahentów z Ukrainy, Białorusi czy Rosji pojawiają się też problemy z płatnościami. Rodzą się wówczas pytania czy umowy z takimi partnerami należy dalej wykonywać i tę współpracę kontynuować skoro druga strona z przyczyn związanych z rzeczywistością wojenną się z tej umowy nie wywiązuje.

– Polscy przedsiębiorcy zachowują się w tej całej trudnej sytuacji bardzo dobrze i szlachetnie, w szczególności w stosunku do swoich pracowników – mówi mecenas Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz-Sosnowski. – Wykazują się dużym zrozumieniem i biorą w pewnym sensie problemy wynikające np. z odpływu pracowników, na siebie. W firmach transportowych czy budowlanych niepokój jednak narasta. Wszyscy obserwują jak na to wszystko, co się dzieje, zareagują inwestorzy.

W chwili, kiedy przedsiębiorca uświadomi sobie, że może mieć problem z terminową realizacją umowy czy kontraktu powinien w pierwszej kolejności postawić na komunikację.

– Dobrą praktyką w relacjach gospodarczych jest to, że kiedy pojawiają się jakieś problemy, które uniemożliwiają terminową realizację zobowiązań, trzeba zawsze drugą stronę o tym poinformować i absolutnie takiego faktu nie ukrywać – podkreśla Jarosiewicz. – Dzięki temu można zacząć negocjacje dotyczące przedłużenia terminów realizacji określonych inwestycji – dodaje.

 

Czym jest „siła wyższa” i jak przedsiębiorcy powinni z niej korzystać w przypadku konfliktu wojennego?

Warto też pamiętać o klauzuli siły wyższej, która pozwala uwolnić się od odpowiedzialności za niezawinione zewnętrzne i niemożliwe do przewidzenia okoliczności, które rzutują na niemożność  wykonania umowy w sposób lub w terminie wynikającym wprost z umowy. Jeżeli będziemy w stanie udowodnić, że taka siła wyższa rzeczywiście wystąpiła i spowodowała problemy z realizacją kontraktu, mamy spore szanse na wyjście obronną ręką w razie ewentualnego procesu sądowego z kontrahentem. Wojna jest książkowym przykładem takowej siły wyższej.

– Siła wyższa to coś czego przedsiębiorca zawierający umowę w rzeczywistości przedwojennej oczywiście nie mógł przewidzieć i nie mógł tego kalkulować w swoich obliczeniach ryzyka gospodarczego – tłumaczy mecenas Jarosiewicz. – Tak jak pandemia bezspornie została uznana za przykład nieprzewidzianych okoliczności siły wyższej, tym bardziej tak samo będzie z konfliktem zbrojnym w Ukrainie. Natomiast problematyczny może być związek przyczynowy między wojną i wpływem tej wojny na dane zobowiązanie.

Przedsiębiorcy powinni więc od samego początku gromadzić odpowiednie dowody.

– Jeżeli np. mamy odpływ pracowników to sugerowałbym, żeby złożyli oni wcześniej u pracodawcy wnioski o zwolnienie ich z obowiązku świadczenia pracy motywując to chęcią obrony swojej ojczyzny – podpowiada mecenas Jarosiewicz. – Mamy wtedy dokumenty i dowody obiektywnie pokazujące z czego wynika odpływ pracowników. Jeśli natomiast przedsiębiorca boryka się z drastycznym wzrostem cen surowców, powinien również dysponować dokumentami pokazującymi ceny, na których kalkulował kosztorys przy składaniu oferty. Podobnie jest z wynagrodzeniami podwykonawców i szeregiem innych okoliczności, które mogą wpływać na to, że dana umowa nie jest wykonywana z przyczyn obiektywnych.

 

Wojna – czy to problem tylko wizerunkowy?

Warto też wykazać jakie działania dany przedsiębiorca podjął, aby zaistniały problem rozwiązać. W przypadku odejścia pracowników, może np. pokazać dowody na to, że poszukiwał dla poprzednich pracowników nich zastępstwa.

A co jeżeli dany przedsiębiorca nie chce prowadzić dłużej biznesu z partnerami z Ukrainy, Rosji czy Białorusi ze względu na trwający konflikt zbrojny?

– W przypadku Ukrainy ze względu na toczącą się tam wojnę pewnych zobowiązań po prostu nie da się wykonać – przyznaje mecenas Jarosiewicz. – Natomiast jeśli chodzi o Rosję czy Białoruś to możemy mieć sytuację gdzie realizowanie relacji gospodarczych jest utrudnione ze względu chociażby na sankcje. Jeśli chodzi natomiast tylko o kwestie wizerunkowe wówczas problem jest bardziej złożony i tutaj argumentację trzeba by rozszerzyć np. o jakąś analizę potencjalnej utraty obrotów związanej z utrzymywaniem relacji gospodarczych z Rosją. Nie wykluczam tego, że zerwanie takiej współpracy jest możliwe, natomiast będzie to zdecydowanie trudniejsze niż w przypadku terenów objętych stricte wojną. Każdy przypadek i każdą umowę analizować należy jednak indywidualnie.