8 września Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej kolejny raz wydał pozytywny dla polskich frankowiczów wyrok – sprawa dotyczyła kredytów denominowanych w walutach obcych. Rozstrzygnięcie w opinii prawników może umocnić prokonsumenckie orzecznictwo w Polsce i spowodować, że przed sądem pojawi się jeszcze więcej spraw dotyczących kredytów frankowych udzielanych klientom przy naruszeniu klauzul informacyjnych.

Co zmienia wyrok TSUE? Na pewno umacnia sytuację osób poszkodowanych. Jeśli konsument się temu sprzeciwia, sąd krajowy nie może zastąpić nieuczciwego warunku umownego dotyczącego kursu wymiany przepisem dyspozytywnym prawa krajowego. To dodatkowa przewaga dla klientów, którzy nie chcą godzić się na przewalutowanie po kursie NBP, lecz wolą unieważnienie umowy. Prawnicy mówią wprost, że niebawem na wokandach może znaleźć się jeszcze więcej spraw dotyczących frankowiczów. Każde kolejne orzeczenie TSUE umacnia w klientach przekonanie, że warto walczyć o swoje prawa – nawet jeżeli jest to walka powtórna.

– Sprawa jest złożona. TSUE rzadko dokonuje rewolucyjnych przewrotów w swoim sposobie postrzegania konkretnego zagadnienia. Tutaj mamy sytuację tego typu: cyzelujemy pewne niuanse związane ze sposobem interwencji sądów krajowych w umowy kredytowe, a nie jest to związane z przewrotem czy uproszeniem procedur. Dostrzegamy pewne zmiany różnicujące stan faktyczny grupy klientów, ale to wszystko jest w gruncie rzeczy korzystne dla frankowiczów. Najdalej idący skutek dla kredytobiorców to moment rozpoczęcia biegu roszczeń – komentuje mec. Dariusz Sosnowski.

– Pierwszy dylemat osób walczących o unieważnienie umowy kredytowej to zwykle kwestia przedawnień. Tutaj nie ma czegoś takiego jak ochrona przedsiębiorcy, bo konsument przez długi czas mógł być nieświadomy, że jego umowa zawiera klauzule nieprawidłowe i niewłaściwe. Bank byłby więc premiowany przedawnieniem, nawet gdy umowa nie wykazywała w pierwszych latach jej obowiązywania niewłaściwe intencje banku. Przedawnienie liczy się więc umownie od momentu, gdy opinia publiczna czy klient mógł się dowiedzieć o tym, że umowa jest dla niego niekorzystna. Takie wykazanie „stanu świadomości” klienta nie jest proste. To otwiera szeroko „bramę wjazdową” do pozwów wszystkich tych, którzy dotychczas nie działali w tym zakresie, bo nie mieli świadomości, że mogą walczyć o unieważnienie umowy kredytowej lub myśleli, że sprawa jest przedawniona. Zaryzykowałbym tezę, że tak naprawdę niemal żadne roszczenie frankowe się nie przedawniło. Jeżeli nie ma możliwości weryfikacji daty „uświadomienia” sobie niekorzystnej umowy to klient ma otwartą drogę, by walczyć o swoje prawa – komentuje orzeczenie TSUE mec. Dariusz Sosnowski z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.

– W mojej ocenie przed nami znaczący i skokowy skok spraw w sądach, bo uświadomi pesymistom, że mają otwartą drogę do walki o swoje prawa. Orzeczenie TSUE sugeruje sprawdzanie, kiedy klient dowiedział się, że może zawarł nieprawidłową umowę. W tym momencie więc instytucja przedawnienia się roszczeń radykalnie się zmienia. Trybunał do tego twierdzi, że samo zastąpienie umowy bankowej inną, z innym przeliczeniem, nie jest wystarczającą karą dla banku. Trudno powiedzieć w jaką stronę pójdą banki krajowe, ale spodziewam się, że pozycja frankowiczów jest coraz mocniejsza. TSUE mocną ją wzmocnił ponownie – mówi mec. Dariusz Sosnowski.

Dodajmy, że na ten moment 97% spraw frankowych przed sądami kończy się po myśli konsumentów.