Statystyki alimentacyjne pozostają wciąż wstydem polskiego społeczeństwa. Obecnie długi alimentacyjne Polaków przekraczają 13 miliardów złotych. Średnie zadłużenie przekracza 40 tysięcy złotych. W ostatnim roku wzrosło o ponad 2 tysiące złotych „na głowę”. W grudniu 2020 roku największa kwota do oddania należała do mieszkańca woj. śląskiego, który miał do uregulowania ponad 439 tys. zł.   Kancelaria Wódkiewicz & Sosnowski specjalizuje się w sprawach rodzinnych. Od lat pomagamy klientom walczyć o ich prawa. Nawet jeżeli ta walka jest trudna i wymaga cierpliwości.

Bogaty człowiek i 130 tysięcy złotych alimentacyjnego zadłużenia. Oburzająca historia naszej klientki

     Kim jest alimenciarz? Pierwsze społeczne skojarzenie może znacząco się różnić od tego, z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Jak mówią eksperci to zwykle mężczyźni, którzy z powodu konfliktu ze swoją byłą partnerką ograniczają wypłaty pieniędzy lub całkowicie je blokują. Czy naprawdę nie mają pieniędzy na wypłaty? Nic z tych rzeczy. Ukrywają swoje przychody, przepisują je na spółki których są współwłaścicielami, w porozumieniu z szefostwem zaniżają swoje dochody. Przykładów jest mnóstwo, a wachlarz alimentacyjnych forteli powiększa się regularnie.

   Kancelaria Wódkiewicz & Sosnowski zajmowała się sprawą mieszkanki Szczecina, która od wielu lat boryka się z poważnym konfliktem z ojcem swojego dziecka. Nasza klientka postanowiła nagłośnić sprawę, by pokazać, że takie historie się zdarzają. – Początkowo mój były mąż płacił alimenty, ale regularność była bardzo różna. Nie mogę jednak powiedzieć, że wpłat nie było. Pierwszy rok był w porządku, później zaczęły się problemy. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Uzbierało się ponad 130 tysięcy złotych. Sytuacja finansowa mojego byłego męża nie pogorszyła się. Zakładał kolejne spółki, wiem, że bardzo dobrze prosperuje, kupuje nowe samochody i nieruchomości. Kupuje nawet sprzęty dla synka, z których młody może korzystać podczas wizyt. Mowa np. o quadach czy motorkach. To nie jest więc człowiek, który nie ma pieniędzy. Żyje na bardzo dobrym poziomie. Nie płaci jednak alimentów na czas ani w wysokości ustalonej przez sąd, reglamentuje wypłaty według swojego uznania, ukrywa dochody.  On po prostu nie chce płacić alimentów – mówi nasza klientka.

   Wszelkie próby rozmów i rozwiązywania spraw kompromisowo nie przynosiły żadnych efektów. Dochodziło nawet do gróźb czy zastraszania: –  Słyszałam, że „nie ma kasy” albo, że „ma problemy”. Jednocześnie kupuje drogie rzeczy, zakłada sprawy o obniżanie alimentów, zakłada sprawy o zabranie paszportu. Jest w tym człowieku dużo złośliwości, która utrudnia mi życie. Nie poddaje się, wnosi kolejne sprawy, trudno jest mi powiedzieć dlaczego on to robi. Dodam, że zasadniczo sprawy przegrywa. To nie trwa niestety od roku, tylko od wielu lat – dodaje kobieta.

   Sprawy trwają od wielu lat, dług rośnie, a mężczyzna czuje się bezkarny mimo prawomocnych wyroków. – Nie daje mi spokoju. Na wszystko zarabiam ja, mimo że mój były mąż ma ogromne pieniądze, które po prostu ukrywa – dodaje.

 

„Dłużnik jest posiadaczem, ale nie jest właścicielem, właścicielem są spółki, których dłużnik jest jedynym członkiem zarządu czyli formalnie decydentem”

    Jak to możliwe, że tak zamożny człowiek wciąż ucieka przed wyrokiem alimentacyjnym? Czy jest szansa na odzyskanie pieniędzy? Jak wywrzeć wpływ na alimenciarza, który czuje się bezkarny? Mecenas Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski przyznaje, że sprawa jest bardzo skomplikowana i podszyta złymi emocjami. Nie może być jednak tak, że czyjś żal, będzie odbijał się na dobrostanie dziecka. Mecenas przypomina – brak alimentacji może być traktowany jako przemoc finansowa.

   – Bezsilność mojej klientki wynika z poczucia bezkarności jej byłego męża. Dochodzi do sytuacji, gdy dziecko nie jest odprowadzane na czas. Ogólnie moja klientka ma wrażenie, że jest ignorowana we wszystkich aspektach jej relacji z byłym mężem. Mowa zarówno o kwestiach materialnych jak i wychowawczych – mówi mec. Marek Jarosiewicz. – Bardzo trudnym zadaniem jest wyegzekwowanie alimentów od człowieka, który formalnie nie posiada majątku, bo wszystko jest zapisane na jego spółkę. Dłużnik jest posiadaczem, ale nie jest właścicielem, właścicielem są spółki, których dłużnik jest jedynym członkiem zarządu czyli formalnie decydentem. Egzekucja jest wówczas bardzo trudna, to niestety bardzo częsty wybieg, wręcz „klasyk” w przypadku osób, które uchylają się od długu alimentacyjnego. W większości przypadków, gdy dłużnikiem alimentacyjnym jest osoba posiadająca przedsiębiorstwo, bardzo często jest tak, że jest ono przekształcane w spółkę, by zabezpieczyć interesy dłużnika – dodaje mec. Jarosiewicz.

   Czy nic nie da się zrobić? Mecenas zaprzecza. Orzecznictwo sądów pokazuje, że jest coraz mniej wyrozumiałości dla ludzi, którzy umyślnie manipulują swoją sytuacją życiową po to, by unikać finansowej odpowiedzialności. Takie sprawy wymagają jednak czasu, konsekwencji i odpowiedniego prowadzenia merytorycznego.